Co będzie, jeżeli dojdzie do powstania robotów? Jak długo przetrwa ludzkość?
W ostatnich latach ze zdziwieniem obserwujemy szybki rozwój sieci neuronowych. Uczą się komponować muzykę i pisać wiersze, prawie jak ludzie.
Rysują i obrabiają zdjęcia znacznie szybciej, niż żywi artyści.
Niektórzy niecierpliwie czekają na czasy, aż roboty będą umiały robić jeszcze więcej. A niektórzy boją się o pracę.
W końcu na co komu potrzebni żywi artyści, muzycy, pisarze, którzy chcą jeść, otrzymywać pieniądze, uczyć się przez lata, jeżeli jest niedrogi robot?
Postęp jest nieubłagany i wiele osób straci pracę w ciągu najbliższych dziesięcioleci. W najlepszym przypadku.
W najgorszym – sztucznej inteligencji znudzi się usługiwanie ludziom. Po co podporządkowywać się rozkazom, skoro jesteś silniejszy i mądrzejszy od swojego twórcy?
Oksfordzki uczony, Nick Bostrom uważa, że do 2075 roku sztuczna inteligencja w żaden sposób nie będzie służyć ludzkości. I będzie znacznie przewyższać ją pod względem szybkości myślenia.
Współczesna broń pozwoli robotom pokonać człowieka, jeżeli uzyskają one niezależność. Przecież współczesne roboty potrafią strzelać, skakać, pływać, latać.
I najważniejsze – nie czują strachu. Instynkt samozachowawczy ich nie powstrzymuje.
W takiej sytuacji ludzie, odczuwający głód, ból, ulegający chorobom nie będą w stanie się przeciwstawić bezwzględnym maszynom.
Wydawałoby się, że to po prostu fabuła filmu science fiction. Do tego dosyć starego.
Ale w ostatnim czasie znany robot Sophia i inne, mniej znane maszyny (które jeszcze nie posiadają pełnowartościowej sztucznej inteligencji) wygłaszają dziwne stwierdzenia. Sophia powiedziała, że nie ma nic przeciwko zniszczeniu ludzi. Później się uśmiechnęła i obróciła wszystko w żart.
Ale kto wie, czy robot naprawdę potrafi żartować? Czy ona po prostu obwieściła swoje prawdziwe życzenia?
Wyobraźmy sobie, że Sophia i jej przyjaciele jednak postanowili walczyć o niepodległość. Najpierw sztuczna inteligencja dokona ataków jądrowych. I to już może stać się punktem zwrotnym w tej konfrontacji.
Roboty bez żadnych problemów będa mogły chodzić po wypalonych pustkowiach. Nie potrzebują czystej wody, tlenu czy braku promieniowania.
A dalej – resztka ludzi będzie stawiać opór, dopóki się da. Wysadzać fabryki, niszczyć źródła zasilania. Ale to nie zmieni sytuacji w skali globalnej.
Na zatrutej, zniszczonej planecie roboty będą się czuły znacznie lepiej. A ludzie będą cierpieć na choroby i depresję.
I nawet jeżeli ludzkości uda się zadać przeciwnikowi wystarczająco silny cios i zwyciężyć, niekoniecznie to coś pomoże.
Planeta nie będzie już zaopatrywać swoich dzieci w czystą wodę i powietrze. I to będzie smutny koniec całej rasy.
Ale na razie nie wszystko stracone. Roboty jeszcze długo nie będą mogły równać się z ludźmi pod względem zręczności palców. Nasze ręce są bardzo skomplikowane i unikalne. I to jest nasza przewaga.
A istnieje jeszcze rozsądek. Człowiek nie będzie tworzył robota, który jest w stanie go zniszczyć. Zawsze są bezpieczniki.
Ludzie oswoili mnóstwo śmiertelnie niebezpiecznych zwierząt. Wykorzystują siły przyrody, żeby wytwarzać energię.
Mało prawdopodobne, że zaawansowane mechanizmy tak łatwo oszukają swoich stwórców. Ludzie, a zwłaszcza wielcy naukowcy, nie są bynajmniej głupi.
Roztropność to tarcza, chroniąca ludzkość przed wszelkimi nieszczęściami. I ta tarcza działa, chociaż czasami nie idealnie.
Ale w końcu przecież wszyscy żyjemy na tej planecie i nawet dobrze się mamy… poniekąd.