Co by było, gdybyś wpadł pod lód?
Rozbijanie lodu na dopiero co zamarzniętych kałużach w drodze do szkoły – to zajęcie wesołe i zajmujące.
A im większa kałuża, tym lepiej.
Można nawet zapomnieć, dokąd się szło.
Najważniejsze – to żeby znać umiar i dobrze się znać na kałużach. Inaczej można sobie napytać biedy.
Ale co zrobić, jeżeli wiedzy brakuje, poczucie umiaru nie zadziałało, i jednak wpadłeś w ukrytą pod kałużą dziurę?
Przede wszystkim trzeba wypluć wodę. Na pewno jest strasznie brudna i zimna.
Później trzeba głośno i wyraźnie zawołać o pomoc.
Myśleć o tym, że rodzice się zezłoszczą, w tym momencie nie warto.
O zemście nauczycieli za zmoczenie podręczników i zeszytów, też lepiej w tej chwili nie myśleć.
Bez żalu rozstań się z plecakiem. Nawet jeżeli masz tam swoje ulubione śniadanie, komórkę i klucze od mieszkania.
Złap się za brzegi dołu i dalej dobitnie wołaj o pomoc. We wszystkich językach, jakie znasz. Nie masz się co wstydzić.
Jeżeli nikt nie przychodzi z pomocą, nie załamuj się.
Nie zdejmuj ubrania. Tylko ci się wydaje, że ściąga cię w dół. Między tobą, a ubraniem znajdują się warstwy powietrza. Pomogą ci utrzymać się na powierzchni.
Postaraj się przyjąć pozycję horyzontalną. Jak najszybciej machaj nogami i wyobrażaj sobie, że jesteś foką.
Równo leżysz? To pełzaj!
Wygramoliłeś się? Zapomnij o utopionym plecaku. Biegnij do szkoły. Kiedy biegniesz, staraj się oddychać przez nos.
Nie myśl o tym, że się z ciebie będą śmiali.
Kiedy wejdziesz do szkoły – od razu poinformuj o tym, że wpadłeś pod lód.
Wzruszającą historię o wściekłym psie, który zagonił cię w ten dół, pokryty cienkim lodem, też możesz sobie darować.
Spokojnie i filozoficznie odnieś się do wszystkich zdarzeń, które nastąpią ze strony dorosłych po twojej informacji.
Jeżeli nie da się zdjąć mokrego ubrania – zgódź się na jego rozcięcie.
Ciepłe napoje pij małymi łyczkami.
Nie udawaj, że ze strachu zapomniałeś jak się nazywasz, jak się nazywa twój wychowawca i że nie pamiętasz numeru telefonu do rodziców.
Pomyśl o tym, że następnym razem weźmiesz ze sobą na taki test kolegę.
Żeby na wypadek udanych testów miał kto ci podać pomocny szalik.
Ale lepiej… Lepiej pomyśleć o tacie, który zna się na kałużach. I wie, że im większa jest kałuża w drodze do szkoły, tym większa szansa, że ta kałuża okaże się być dołem.
Albo o medalu, który dostanie twój kolega za ratowanie tonących, jeżeli nie utonie razem z tobą.
A żeby lepiej się znać na zamarzniętych kałużach, poczytaj jakąś pożyteczną literaturę.
I jeszcze… Jeżeli masz telefon w wodoodopornym etui – to pomoże ci to szybciej wezwać pomoc po tym, jak wpadniesz pod lód.