Czy możemy posikać się ze strachu?
“Raz, dwa… Freddy już cię ma… trzy, cztery… zaraz w drzwi uderzy…” Pamiętacie ten przerażający wierszyk? Mało kto zachowuje przy nim zimną krew.
Niestety, “Koszmar z ulicy Wiązów” to nie jedyny nasz koszmar. Chociaż, nie przeczę, to jedna z najstraszniejszych historii.
Kiedy wiemy, jakie zdarzają się fobie, można wysnuć wniosek, że boimy się dosłownie wszystkiego. No, popatrzcie sami. Lęk przed kwiatami, mężczyznami, ciążą, wodą, a nawet kretami. Istnieje też taki strach, jak – lęk, żeby się nie posikać.
Ma prawo istnieć. Z pewnością, w podświadomości trwale zadomowiły się dziecięce mokre niepowodzenia – a to zmoczyło się łóżko, a to pęcherz przegrał z czasem, a to koledzy z klasy przestraszyli na śmierć. I nie chcemy tego powtórzyć w dorosłym życiu.
Spróbujmy rozplątać ten kłębek i dowiedzieć się – czy można w prawdziwym życiu, nie w filmie, posikać się ze strachu.
Tak w ogóle strach – to sprawa specyficzna i indywidualna. Wszyscy reagujemy na niego w różny sposób w jednakowej sytuacji. Jedni z pięściami rzucą się na to, co ich przeraża… inni wybiorą cichszą i bardziej cuchnącą drogę. A raczej, wybiorą nie oni, a ich podświadomość…
Wszyscy wiemy, że najtrudniejsza praca – to praca nad sobą. Dlatego reakcję na strach bardzo trudno jest kontrolować.
Podświadomość w ciągu sekundy decyduje za nas – zaśmiać się, zwymyślać, czy nastraszyć bukietem aromatów.
Czy można posikać się ze strachu? Można. Ale zdarza się to ludziom z określoną konstrukcją psychiczną. Oczywiście, podział na introwertyków i ekstrawertyków na nic tu się nie zda. Każda reakcja – to splot genów i doświadczenie przodków.
Już w dawnych czasach myśliwi mogli korzystać z takiej metody. Jeżeli nagle groziło im niebezpieczeństwo, nie było dokąd uciekać, jedyną opcją, żeby pozostać przy życiu było – przestraszyć srogiego zwierza innym sposobem.
Co prawda, tak jak i dzisiaj, wychodziło to niechcący. Po takim gazowym, płynnym, inaczej mówiąc, cuchnącym ataku, zwierz nie mógł już tej zdobyczy zjeść. Przecież to obrzydliwe!
Teraz czasy są spokojniejsze, przed drapieżnikami uciekać nie trzeba. Ale świat i tak jest pełen niebezpieczeństw. Zwłaszcza tych, które mogą sprowokować wasz pęcherz moczowy.
Zmoczyć spodnie można w wielu sytuacjach życiowych. Kogoś na przykład o ciarki przyprawia skakanie ze spadochronem… Uważajcie, kiedy coś kapie z góry.
Innych pożera strach podczas nagłej awarii. Odruch działa, jak w dawnych czasach.
Jeszcze inni nie mogą wytrzymać na widok wielkiego psa i niekontrolowanego zębatego zagrożenia. Pozdrowienia z przeszłości!
A można w ogóle wszystkich pozalewać podczas przejażdżki na przerażającym rollercoasterze. Najważniejsze to usiąść w ostatnim rzędzie, żeby nikt nie zauważył.
… I fontanny w wesołym miasteczku są niepotrzebne!
Najważniejsze, to raz o tym pomyśleć, ucieszyć się w środku, że nic takiego się nie przytrafiło. A nawet jeżeli przytrafiło, to wszystko już minęło.
Inaczej można stać się zakładnikiem strachu przed tym, żeby się nie posikać i zawsze myśleć o toalecie. Nie o tym, jak wyglądacie. Jeżeli wiecie, co mam na myśli.
Czyli, wychodząc z domu, wszędzie będziecie szukać toalety. W centrum handlowym, w parku, w kioskach. A jeżeli jej nie będzie, panicznie będziecie się bać, że się posikacie. Najpierw po prostu będziecie wzrokiem szukać świątyni dumania.
Później – zaczną wam się trząść ręce, obleją was zimne poty. Dochodzi do ataków paniki.
Z tym już pracują psychologowie. No, a żeby dziecięca niespodzianka nie stała się problemem, nie wolno bać się, że się posikamy.
Poważnie. Nie uda wam się kontrolować strachu. I kto wie, jaka wasza reakcja odstraszy przeciwnika. Świat to nie dzika dżungla, a wy – nie myśliwi. Spokojnie… czy się przestraszyliście i jednak pobiegliście do toalety?