Jeśli podróżujesz statkiem, zawsze istnieje prawdopodobieństwo jego zatonięcia.
Kiedy nasz liniowiec zatonął, wielu pasażerów zmarło z powodu paniki, niektórzy z hipotermii, a niektórzy z odwodnienia.
Byłem jednym z niewielu, którzy przeżyli i prawdopodobnie chcesz wiedzieć, jak pozostać przy życiu w katastrofie statku?
Po wiadomości, że statek tonie, przed wyjściem z kabiny włożyłem dużo ciepłych ubrań.
Dotyczy to nawet tropikalnych szerokości geograficznych, gdzie temperatura wody jest nadal niższa niż 33° C, co oznacza, że istnieje ryzyko śmierci z powodu hipotermii.
Nie bałem się, że mokre ubrania staną się ciężkie i ściągną mnie na dno – w końcu włożyłem na siebie kamizelkę ratunkową.
Przy okazji, jeśli kabina szybko wypełnia się wodą, nie pompuj w niej kamizelki ratunkowej, bo inaczej utkniesz w pułapce pod sufitem.
Należy zauważyć, że już pierwszego dnia podróży zapoznałem się z planem ewakuacji i przeszedłem na górny pokład – tam znajdują się łodzie ratunkowe na każdym statku.
Dlatego, kiedy statek tonie, a pasażerowie statku oszaleli z przerażenia i paniki, zachowałem spokój i spokojnie dotarłem do łodzi ratunkowych wzdłuż znanej trasy.
Jednak na łodziach mogły zasiadać tylko pasażerowie, którzy kupowali bilety na raty. I zdałem sobie sprawę, że muszę sam zająć się moim zbawieniem – w końcu mój bilet został w pełni opłacony.
Postanowiłem opuścić tonący statek. Spojrzałem w dół i upewniłem się, że w wodzie pod mną nie ma ludzi ani przedmiotów, które mogłyby mnie zranić.
Zakryłem usta, wstrzymałem oddech, zacisnąłem nos palcami i skoczyłem do wody, starałem się wskoczyć idealnie pionowo – nogami do wody.
Gdy znalazłem się w wodzie, odpłynąłem od statku, tak aby nikt nie skoczył na mnie i tak, żeby tonący statek nie wciągnie mnie w swój podwodny „wir”.
Ponadto wiedziałem, że pęcherzyki powietrza z zatopionego statku będą mieszać się z wodą, a stanie się mniej gęste. W takiej wodzie prawie niemożliwe jest pozostać na powierzchni.
Zacząłem rozglądać się i szukać pływającego obiektu wśród pływających szczątków, które pomogą mi utrzymać się na powierzchni.
Wśród szczątków znalazłem świeżą wodę i jedzenie. Ale później, aby nie umrzeć z pragnienia, musiałem zbierać wodę deszczową a nawet wycisnąć sok ze złowionej ryby.
W żadnym przypadku nie pij wody morskiej – jest to pewna śmierć z powodu dużej zawartości soli.
Przez cały ten czas uważnie przyglądałem się, czy w pobliżu nie ma żadnych rekinów, które zwykle przypływają na miejsce katastrofy bo wyczuwają krew z kilku km.
Miałem ze sobą gwizdek który pomógł by mi trochę w odstraszaniu drapieżników, modliłem się aby nie spotkać głuchego rekina.
Próbowałem pozostać w pozycji embrionalnej, aby utrzymać ciepło ciała i nie oddalałem się od miejsca katastrofy, aby ratownicy mogli łatwiej mnie znaleźć.
Oprócz specjalnych latarni na kamizelce miałem przy sobie urządzenia, które dawały sygnał ratownikom: pistolet sygnalizacyjny i lusterko.
Dzięki temu mogę dziś doradzać, jak przetrwać na tonącym statku.