HistoriaWiedza

Kto mieszka na dnie Rowu Mariańskiego?

W zachodniej części Oceanu Spokojnego znajduje się najgłębsze miejsce na Ziemi – Rów Mariański z “Głębią Challengera” o głębokości 10 994 m.

Rów ma przekrój w kształcie litery V, strome zbocza i nierówne dno o szerokości 1-5 km.

Ale od czasu, kiedy w 1875 roku odkryto Rów Mariański, ludzi wciąż nurtowało pytanie: “Kto mieszka na jego dnie?”

Chcesz poznać odpowiedź? To zakładaj skafander do nurkowania, rozpoczynamy zanurzanie.

Naszym pierwszym przystankiem będzie głębokość 100 m. To głębokość, na której dużą część życia spędza płetwal błękitny – największe zwierzę na świecie.

Zrobiło się bardzo ciemno? To znaczy, że dotarłeś na głębokość 1000 m – do granicy, poza którą nie przenika światło słoneczne.

Po 3000 metrów rozpoczyna się strefa abysalna – warstwa oceanu z prawie nieruchomą zimną wodą i wieczną ciemnością.

Oto drapieżne żarłoczne paszczękowate, które posiadają narządy świetlne. Ich otwory gębowe i żołądki w zdumiewający sposób się rozciągają, łapiąc zdobycz 2-3 razy większą od nich samych.

A to pradawne ryby z gatunku Bathypterois – hermafrodyty, u których ikra i mlecz dojrzewają równocześnie w ciele jednej ryby.

Na głębokości 6000 m przekraczasz granicę strefy hadalnej. A przy okazji, ten termin tłumaczy się jako “siedziba umarłych”.

Miejscowa fauna, przyzwyczajona do życia pod niewiarygodnie wysokim ciśnieniem 3000 kg/cm2, może po prostu się zdeformować, jeżeli wyciągnie się ją na powierzchnię oceanu, gdzie ciśnienie jest mniej więcej 1100 razy mniejsze.

W końcu dotarłeś do dna Rowu Mariańskiego – na głębokość 10 994 m.

Tutaj mieszkają bakterie, płaskie ryby, ośmionogi-mutanty, dwumetrowe robaki i inne stworzenia o odrzucającej aparycji.

Mają ogromne zęby, obracające się na różne strony oczy i ostre kolce zamiast płetw.

Ale oprócz nich, możesz tu się spotkać z kimś znacznie bardziej przerażającym…

Najwyższy czas, żebyś się dowiedział, że w 1960 roku na dno Rowu Mariańskiego zanurzał się batyskaf “Trieste”, który miał średnicę około 9 m i był wykonany w laboratorium NASA z niezwykle wytrzymałej tytanowo-kobaltowej stali.

Na głębokości 10915 m urządzenie na batyskafie, rejestrujące dźwięk, zaczęło odtwarzać hałasy, przypominające okropny zgrzyt ostrza piły po metalu.

W tym samym czasie monitor batyskafu pokazał niewyraźne cienie o długości do 16 m i sylwetkach, przypominających smoki z kilkoma ogonami i głowami.

Po kilku godzinach, kiedy batyskaf wyciągnięto na powierzchnię, wszystkich ogarnęło przerażenie: jego super-wytrzymałe stalowe belki były poskręcane i podrapane, a stalowa lina o 20 cm średnicy, okazała się częściowo rozerwana.

Analogiczna historia przydarzyła się z niemieckim aparatem naukowo-badawczym “Haifisch”. Kiedy na głębokości 7000 m przestał się poruszać, ekipa włączyła kamerę na podczerwień.

Na monitorach od razu pojawił się potwór, podobny do jaszczura, który wbił się w batyskaf zębami i próbował go rozgryźć.

Przegonić go udało się dopiero silnym prądem elektrycznym.

Co to było? Prehistoryczne stworzenie podobne do 100-tonowego megalodona z 10-centymetrowymi zębami czy technologie nieznanej podwodnej cywilizacji? Jak uważacie?

My nie wiemy, ale w każdym razie radzimy ci jak najszybciej wynurzyć się na powierzchnię i nigdy więcej nie wypływać za boje.

A wy chcielibyście pogrążyć się w takiej głębinie?

Facebook Comments

Related Articles

Back to top button
Close
Close