Myślisz, że to sztuczka? Że gdzieś są schowane nitki albo linki? Nie. To dar.
O fenomenie telekinezy zaczęło się mówić po zbadaniu ludzkiej psychiki. Chociaż słyszano o niej też wcześniej. Ludzie wierzyli, że w uruchomieniu ukrytych zdolności może im pomóc porażenie prądem albo rażenie pioruna, choroba, joga, długie ćwiczenia.
Wiele osób to słowo przeraża! Tak jak bohaterkę Kinga, Carrie, która odkryła w sobie dar telekinezy podczas pierwszej menstruacji. No dobrze, nie ma nad czym się zatrzymywać. Mężczyźni nie zrozumieją.
Wyższa szkoła jazdy telekinezy to poruszanie przedmiotami bez użycia rąk. Myślami. Ale ręce też trzeba będzie poćwiczyć. Odłóżcie hantle, załóżcie luźne ubranie, usiądźcie wygodnie. Zaczynamy.
To nie jest seans hipnozy, ale! Zamknijcie oczy… policzcie do czterech podczas wdechu… starajcie się nie myśleć o niczym… zróbcie długi wydech… w głowie ciągle kłębią się myśli… złapcie jedną i myślcie o niej…
Stop! Jeszcze nie unosicie się nad ziemią? Nie zasnęliście? Możemy kontynuować trening.
Znajdźcie przedmiot. Który można przesunąć, choćby nawet i rękami. Szafa się nie nadaje. Nie, łóżko też nie. Długopis, kartka? Doskonale.
Wszyscy posiadacze takich zdolności czują więź z przedmiotem. Tak jakby tworzą jedną całość. Granice są rozmyte.
A do tego mocno wierzą, że telekineza to nie żadne szarlataństwo, tylko prawdziwy dar.
Psi! Nie, nie kichnąłem, po prostu nie powiedziałem do końca. Psi-ball, psi-piramida, psi-co-tam-jeszcze. Psi – to energia psychiczna, jej wiązka. I, prawdę mówiąc, psi- może być wszystko, co tylko chcesz, ale zazwyczaj mówi się o kulach.
Tą wiązką energii wszyscy posiadacze zdolności telekinetycznych mogli kierować. Oczywiście, nie po to, żeby grać nią w piłkę. I często nie potrafią oni wyjaśnić, jak to się udało.
Tak samo jak w historii o dziewczynce z francuskiej wioski. W jej obecności drewniane przedmioty po prostu szalały – spadały, latały po pokoju, przesuwały się. Żadna dama nie ucierpiała.
Albo historia pewnego naukowca z Zachodu. Nauczył się wpływać na orzęski – pantofelki, które badał pod mikroskopem.
A brat pisarza Tomasza Manna sterował dzwonkiem. Ten leżał na podłodze i dzwonił. Po prostu czary!
Telekineza jest znana nie tylko z powodu przesuwania przedmiotów. Uri Geller z Tel Awiwu już w wieku 4 lat zginał łyżki, klucze. A niektórych w ogóle nie mógł od siebie odkleić.
To, że myśli mają wpływ na ciała fizyczne, nie jest już żadną tajemnicą. Dziś naukowcy badają to zjawisko, próbują wpływać swoimi myślami po to, żeby zrozumieć – jak i dlaczego to się dzieje. I mówią, że każdy jest obdarzony paranormalnymi zdolnościami.
Tylko, że trudno to sprawdzić. Może być tak, że podczas pokazu silnik nie włączy się siłą myśli, a samochód nie ruszy z miejsca. Oczywiście, dzisiaj za to nie czeka was gilotyna, jak w średniowieczu.
Kiedyś była taka oto kontrowersyjna historia. Jedni mówili, że zdemaskowali. Inni twierdzili, że sprawa była ukartowana. Dziewczyna demonstrowała seanse telekinezy tylko u siebie w domu. Myśleli, ze do palców ma przywiązane zwykłe nici. A tu nie. Całe mieszkanie było napakowane magnesami. A jej silna energia – skutkiem praw fizyki.
Współcześnie również próbowano sprawdzać zdolności poruszania przedmiotami. Rzecz miała miejsce w Kazachstanie. Ale czy rzeczywiście? Wołali miejscowych, zapraszali do udziału w “tworzeniu historii”. Ale więcej informacji nie ma. O czym oni właściwie wszyscy pomyśleli?… A wystarczyło tylko przesunąć zapałkę. Nie wiadomo, jaką drogą powędrowały myśli.
Ale dokąd doprowadziła myśl inżynierska jedną z rosyjskich korporacji, to już wiadomo. Wyprodukowali kask, który umożliwiał kontrolę działania sprzętów domowych przy pomocy myśli. Chcesz – pierze, chcesz – grzeje. Jeszcze żeby rac
Oczywiście, tak samo jak inne eksperymenty, telekineza pozostawia jednak po sobie ślad. Siły i energia wnikają do przedmiotu. I proszę – nie minęło nawet 5 minut, a ty jesteś wyciśniętą telekinetyczną cytryną. Dlatego właśnie naukowcy mówią, że na przedmiot należy wpływać na dwa sposoby.
Pierwszy – sprężyć wszystkie swoje siły – w tym również duchowe, i wprowadzić je do przedmiotu. Siłą myśli, oczywiście.
Drugi – bezpieczniejszy. Udawać, że się jest kamieniem albo kartką, czy co tam chcecie przesunąć, wcisnąć się w granice mentalne i spokojnie zacząć prowadzić show.
Ile by nie było sposobów, wszystko to tylko kwestia praktyki i wiary. No i przeliczcie łyżki i widelce, jeżeli telekinetycy przychodzą do was w gości. Może czegoś brakuje.